czwartek, 15 września 2011

Mądrość Anny- podejście pierwsze

Moje życie pełne jest niespodzianek i mnóstwo w nim dziwacznych sytuacji. W sumie, bardzo często sama sobie jestem winna. Jedną z takich sytuacji jest moja przygoda z sztucznymi rzęsami.
Od dawna planowałam zakup sztucznych rzęs. W połowie sierpnia nadarzyła się ku temu okazja- ślub znajomych. Moje własne, prywatne rzęsy "szału nie robią"- są ni to za krótkie, ni to za długie i nie za gęste. Któregoś razu moja koleżanka- "Rzęsy do samego nieba" powiedziała, że ona ostatnio zaopatrzyła się w kępki rzęs. "Szybko i łatwo się je przykleja, efekt widoczny choć bardzo naturalny"- mówiła. Zatem przed weselem, mądra Anna udała się do drogerii i wypatrzyła kępki rzęs, sztuk 60, cena- 15 zł.
Nadszedł dzień wesela. Jak zwykle okazało się, że za późno wzięłam się za "odpicowywanie". Zakręciłam włosy, otynkowałam twarz i z radością dziecka sięgnęłam po rzęsy. Wtedy właśnie rozpoczął się mój koszmar: rzęsy nie chciały się odczepić od pudełeczka i powyginały się na wszystkie strony. Gdy już udało mi się wyciągnąć kępkę w jako takim stanie- nie chciały się przykleić. Wróć! Chciały, tylko wszędzie tam, gdzie nie trzeba. W końcu coś tam się jednak udało, jednakże efekt był tak mizerny, że aż byłam zdziwiona, jak to jest możliwe. Wiecie co się okazało? Anna- mądra głowa, nie wiedziała, że jest coś takiego jak rozmiar kępek i w drogerii wybrała te najkrótsze (w sumie wyboru nie było, bo te były ostatnie)!!! Wcześniej mogłam też wypróbować, jak się ich używa, skoro to była moja pierwsza styczność z sztucznymi rzęsami.

Mimo niedoskonałych rzęs wybawiłam się po wszystkie czasy. Przecież i tak to nie ja byłam gwiazdą wieczoru:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz